poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Wariatka w akcji, czyli dlaczego tylko kobiety narzekaja ?

Pokłóciłam się dziś z mężem, a zaczęło się od artykułu... ( link tutaj ).
 Bardzo fajnego zresztą. Okazało się, że całkiem różnie interpretujemy pewne rzeczy... I tak, Ja chciałam mu po prostu przesłać artykuł, żeby sobie przeczytał jak fajnie napisane i że kobiecie brakuje czasem kilku dobrych słów, docenienia itd, nawet jeżeli nie zawsze jest takie idealnie jak powinno czasem być, i że MY KOBIETY nie oczekujemy, że ktoś coś za nas zrobi,tylko najzwyczajniej w świecie nas pochwali. Wysłałam...w dobrym humorze i z dobrymi intencjami, nawet nie przypuszczałam, że taką burze wywołam...
Zaczęło się od tego, że my to takie biedne jesteśmy, ale, że o  tych biednych mężach/ojcach to już nikt nie pomyśli i nie napisze....że im źle samym tam daleko (na obczyźnie) , że oni mają też dużo, a nawet i więcej na głowie niż my, że stres duży, że sami bez nas, że daleko od domu...itd. Rozumiem M. całkowicie, bo jest ciężko, musi myśleć o wszystkim i jeszcze jest sam daleko, a my siedzimy sobie w domu razem (a w kupie siła jak to mówią hehe). Chciałby być z Nami, a nie może tak często jak by chciał. Nie mniej jednak stwierdzam,że chyba nie zrozumiał mojego przesłania...a,że efekt był przeciwny niż myślałam, że uzyskam to się zaczęło... przepychanki słowne kto ma gorzej, kto ma ciężej i  od słowa do słowa przeszło jeszcze w kilka innych tematów, które chyba na sercu leżały...i kłótnia gwarantowana. o nic w zasadzie, albo o coś właśnie...bo nie pogodziliśmy się, tylko zakończyliśmy rozmowę, a temat dla mnie ważny.  Mam ciężki charakter, muszę to przyznać, ale M. ma chyba gorszy ;) (mi po paru chwilach mija i jeszcze można mnie przytulasem przekupić , ale u niego to już nie taka prosta sprawa...dla zasady :P). Temat, choć ruszony to bez zmian...wymiana zdań zamiast milej rozmowy przed snem.... Strasznie nie lubię i unikam takich sytuacji, czasem się zastanawiam dlaczego się w język nie ugryzłam, przecież szkoda życia na takie gorsze chwile..ale z drugiej strony, to dlaczego nie powiedzieć tego co się myśli? Muszę przyznać, że na stare lata robię się strasznie uparta . Bardzo kocham mojego M.- "kto się czubi, ten się lubi" jak to mawiają, ale całkiem jestem zgodna z autorką ww artykułu...brakuje Nam czasem zwykłych słów docenienia Nas...to tak niewiele, a tak wiele... i tym oto sposobem poniosłam swoją osobistą porażkę. Doceniajmy siebie na wzajem! Panowie Panie, Panie Panów- każdy na to zasługuję, każdy pracuje na swój sposób ciężko. Celebrujmy chwile, cieszmy się z małych rzeczy i chwalmy za byle co siebie nawazjem...Na dziś koniec... ale do tematu jeszcze wrócę :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz