O rety rety, jak ja lubię stare taborety!
Miałam dwa taborety w domu,już chciałam je wyrzucić, ale w związku z tym,że tego nie lubię i jest to ostateczna ostateczność postanowiłam dać im jeszcze jedną szansę. Ponieważ białej farby u mnie pod dostatkiem to grzechem było by nie spróbować :)
Muszę przyznać, że malowanie sprawie mi frajdę, a jeszcze jak maluję coś, co ma zyskać nowe życie to już w ogóle radość potrójna.
Do wykonania takiej metamorfozy potrzebny był przede wszystkim papier ścierny i trochę chęci oraz czasu, a poza tym:
- farba olejna
- nowe okrycie na taborety
- pędzelek
Tak jak widać na zdjęciu poniżej,różnica jest widoczna gołym okiem.
Oczywiście zaczynamy od przetarcia papierem ściernym w celu starcia starej farmy i jednocześnie zmatowienia starej powierzchni. Następnie przecieramy szmatką tak, żeby nie było śladów kurzu. Kiedy już wykonamy te czynności to możemy zabrać się do malowania. Po wyschnięciu farby zakładamy nowe poduszeczki i już :)
Myślę, że wyszły całkiem fajnie. Moje wyrzuty sumienia w związku z wyrzucaniem siedziska odeszły w zapomnienie, a nowy taborecik świetnie się prezentuje :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz